W pierwszym meczu ćwierćfinałowym piłkarskiej Ligi Mistrzów doszło do niemałej sensacji. Schalke 04 Gelsenkirchen rozbiło obrońców trofeum w Mediolanie aż 5:2 (2:2). Choć pierwszą bramkę już po 25 sekundach gry zdobył Inter, z każdą minutą przewaga gości rosła, a piękna widowiskowa gra przyniosła efekt w postaci prawdziwego pogromu Nerazzurrich.
Na takie mecze, jak potyczka Interu z Schalke w Mediolanie czekają wszyscy kibice futbolu na świecie. Obie drużyny grały szybko i ofensywnie. Nikt nie odstawiał nogi, a piłkarze na boisku doskonale rozumieli o jaką stawkę walczą i wiedzieli, że aby wygrać muszą atakować.
Starcie na stadionie Giuseppe Meazza miało przebieg rodem z filmów Hitchcocka. Na początku było trzęsienie ziemi, a potem emocje tylko rosły. Nie minęło 30 sekund, kiedy Inter wyszedł na prowadzenie. Manuel Neuner wyszedł z bramki by uprzedzić ścigającego się z obrońcami Diego Milito i wybił piłkę daleko w pole. Ta spadła wprost pod nogi Dejana Stankovicia, który bez wahania przymierzył i długim lobem posłał futbolówkę prosto do siatki.
Goście byli w szoku, ale bardzo szybko się z niego otrząsnęli. Już pięć minut później Raul oddał dwa groźne strzały głową. W odpowiedzi Diego Milito, który tego wieczoru był niezwykle aktywny i z ambicją walczył o każdą piłkę w polu karnym rywala, popisał się ładnym wejściem pomiędzy obrońców, ale jego dogranie do Sneijdera było minimalnie zbyt mocne.
Od tego momentu przewagę zaczęli zyskiwać goście, którzy nie byli typowani na faworytów. Owocem bardzo dobrej, szybkiej i dokładnej gry był gol z 17. minuty. Po rzucie rożnym piłkę głową uderzył Papadopoulos, a choć Julio Cesar zdołał odbić piłkę, w zamieszaniu do siatki wpakował ją Joel Matip, wyrównując stan spotkania.
Nie minęły cztery minuty, kiedy niemieckiej drużynie odpowiedział Samuel Eto'o po dograniu Maicona. Kameruńczyk uniósł w górę ręce, a trybuny ogarnęła euforia, ale gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej.
Od tej chwili dominowali goście, którzy grali bardzo ofensywnie, nie bali się zaryzykować i otworzyć w starciu z bardziej utytułowanym rywalem. Ta taktyka wydawała się nie zdać egzaminu, kiedy Nerazzurri popisali się koronkową akcją w 34. minucie i odzyskali prowadzenie. Sneijder wspaniale zgrał na drugą stronę pola karnego, gdzie Cambiasso głową podał do wbiegającego w tempo Milito, a Argentyńczyk bez "zająknięcia" pokonał Manuela Neuera.
Choć snajper Interu kilkakrotnie był wcześniej łapany na spalonym, tym razem nie mogło być o tym mowy i wydawało się, że ten gol może mieć przełomowe znaczenie. Schalke było jednak niezrażone tą sytuacją i w 40. minucie ponownie doprowadziło do wyrównania.
Tym razem bohaterem był Edu, który uwolnił się od obrońców, wpadł w pole karne i oddał strzał. Julio Cesar fatalnie odbił piłkę, a ta ponownie spadła pod nogi Brazylijczyka, który z ostrego kąta zdołał skierować ją do bramki, ponownie wyrównując stan spotkania.
Przed przerwą wynik nie uległ już zmianie, choć obie strony nie zamierzały ani na chwilę zwalniać tempa. Praktycznie do ostatniego gwizdka trwała walka bark w bark, a ostrości starć może świadczyć żółta kartka dla Farfana, który z tego powodu nie zagra w meczu rewanżowym.
Drugą połowę ponownie mocnym akcentem rozpoczął Inter. Wesley Sneijder doskonale podał pomiędzy dwóch obrońców do wybiegającego na wolną pozycję Diego Milito. Argentyńczyk tym razem nie przymierzył jednak precyzyjnie i piłka minęła lewy słupek bramki Schalke.
Chwilę później reprezentant Holandii ponownie był bliski asysty, po świetnym dograniu do Eto'o, który przełożył sobie piłkę z nogi na nogę i uderzył w stronę dalszego okienka. Manuel Neuer popisał się jednak fantastyczną paradą, jedną ręką wybijając futbolówkę poza linię końcową.
Niewykorzystane okazje zwróciły się przeciwko podopiecznym Leonardo. W 53. minucie Javier Zanetti zagapił się kiedy jego koledzy chcieli zostawić Raula na pozycji spalonej, a Hiszpan perfekcyjnie wykorzystał dogranie od Farfana dając swojej drużynie pierwsze prowadzenie. Tym samym snajper Schalke zdobył swojego 70. gola (66 w Realu Madryt i cztery w Schalke) w Lidze Mistrzów, umacniając się na prowadzeniu klasyfikacji wszechczasów.
Kibice nie zdążyli jeszcze ochłonąć kiedy ruszyła kontra niemieckiego zespołu. Jurado wpadł w pole karne z prawej strony i dośrodkował do Edu, jednak tor lotu piłki przerwał Andrea Ranocchia, wbijając ją do własnej siatki i na trybunach zapadła konsternacja, gdyż gospodarze przegrywali już 2:4.
Nerazzurri otrzymali kolejny cios, kiedy w 62. minucie w konsekwencji drugiej żółtej kartki, z boiska został wyrzucony Cristian Chivu. To oznaczało tylko jedno, gospodarze będą mieli ogromne problemy by odrobić straty, a co za tym idzie znajdą się już praktycznie za burtą Ligi Mistrzów, w perspektywie trudnego rewanżu w Gelsenkirchen.
Ta mało optymistyczna wizja stała się już zupełnie czarna na kwadrans przed końcem meczu. Najpierw Farfan wpadł w pole karne i minął Julio Cesara, ale zgubił się w dryblingu i jego strzał zdołał wybić powracający obrońca. Przy wyprowadzeniu piłki z pola karnego fatalnie zagrał Cordoba. Piłka wróciła do piłkarzy Schalke, a pięknym strzałem z kilkunastu metrów popisał się Edu, zdobywając swojego drugiego gola.
Piłkarze i kibice Interu z pewnością będą chcieli szybko zapomnieć o wieczorze 5 kwietnia. W szczególności koszmary senne mogą nękać stoperów oraz Julio Cesara. To właśnie na ich głowy spadnie po tym meczu największa fala krytyki. Schalke jest o krok, a nawet o włos od awansu do półfinału. Roztrwonić taką zaliczkę przed własną publicznością byłoby śmiertelnym grzechem.
Inter Mediolan - Schalke 04 Gelsenkirchen 2:5 (2:2)
Bramki: Dejan Stanković (1), Diego Milito (34) - Joel Matip (17), Edu - dwie (40, 75), Raul (53), Ranocchia (57 - sam.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz